poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 1



Nie mam pomysły na tytuł!:(
Kiedy Lucy otworzyła oczy poczuła ciepły oddech na karku i ciężką rękę na biodrze. Jej policzki stały się czerwone. Uniosła wzrok i zobaczyła jego twarz. Kiedy spał był taki słodki. Teraz uśmiechał się delikatnie i miał niesamowicie rozanieloną minę. Nie chciała go budzić więc, cichutko zsunęła jego rękę z biodra i wstała. Udała się do łazienki. Wykonała poranne czynności poczym wyszła. Wcześniej ubrała się w biały sweter i czarne spodnie. Poszła teraz do kuchni. Zjadła dwie kanapki i przygotowała tuzin dla przyjaciela. Postawiła talerz z jedzeniem na stoliku koło łóżka. Nachyliła się nad śpiącym Natsu. Wyglądał naprawdę uroczo. Szturchnęła go lekko, ale się nie obudził. Znowu, tym razem mocnie. Zero reakcji. Następne podejście było bardzo mocne. Chłopak otworzył oczy i zaraz je zamknął bo światło dzienne go poraziło. Po chwili je otworzył i tym razem ujrzał twarz Lucy. Co dziwne nie była zła, że wpakował się jej do łóżka. Uśmiechała się i śmiała.
- Co cię tak bawi? – spytał zdezorientowany Natsu. Dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
- Twoja mina. – odpowiedziała radośnie i wyprostowała się. Odeszła od łóżka i założyła kurtkę, buty, czapkę i szalik. Mimo grubego okrycia wyglądała słodko jak zawsze. – Zjedz śniadanie. Ja idę do gildii, żeby wybrać misję. – uśmiechnęła się do niego i wyszła.
Przemierzała zaśnieżone uliczki Magnolii i kierowała się do siedziby Fairy Tail. Otworzyła drzwi i o mało co nie oberwała krzesłem. Uchyliła się w ostatnim momencie. Weszła do wnętrza i zdjęła kurtkę i inne rzeczy. Podeszła do tablicy z ogłoszeniami. Hmm... dość dużo zleceń.
- Lu-chan! – zawołała Levy. Drobny mag podbiegł do przyjaciółki. – Organizujemy bal z okazji walentynek! – na jej ustach widniał szeroki uśmiech. – Dziewczyny idą na zakupy, a faceci dekorują salę! – uśmiechnęła się szerzej. Obejrzała się za siebie. Wpatrywał się w nią czerwonooki, czarnowłosy Smoczy Zabójca. Zmrużył oczy, bo Levy posłała mu wredny uśmieszek i odwróciła się z powrotem do blondynki.
- Uuuu, Levyy! – tak, ona też była złośliwa. Niebieskowłosa stała się czerwona jak burak.
- To nie tak!
- Ta, jasne. – złotowłosa znów spojrzała na misje. Westchnęła. Nie było nic ciekawego. Zaraz, zaraz. A to co? W samym rogu... za 100 000. Ale jak tylko przeczytała na czym polega, była prawie tak czerwona jak Levy.
Do gildii wpadł Natsu. Przeszedł przez salę i podszedł do Lucy.
- Jest coś? – spytał się. Blondynka odwróciła wzrok od tego zlecenia i szukała wzrokiem, czy nie ma jakiegoś innego.
- Nie widzę nic ciekawego. – powiedziała. Przeczesywała wzrokiem tablicę, aż w końcu jęknęła – Nie będę miała gdzie mieszkać!
Odeszła od tablicy i podeszła do baru. Nastu wciąż stał tam gdzie wcześniej i marszczył czoło patrząc na ogłoszenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz