niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 10

Witajcie, kochani! I oto jest kolejny rozdział! Znowu nowe postacie i nieco o misji Gajeela i Levy. Pragnę wam złożyć życzenia z okazji Bożego Narodzenia i Nowego Roku! To tak: życzę wam tony słodyczy, wielu prezentów pod cudowną choinką, weny dla bloggerów, samych dobrych ocen w szkole, białego śniegu (jeśli ktoś lubi to paskudztwo) i cierpliwości z kolejnym rozdziałem.
Laxus: To ode mnie też życzenia! Niech moc będzie z wami!
Co ty tutaj robisz?!!! I co to za życzenia?!
L: Och, po prostu daj ten rozdział!
____________________________________________________________________________________



Tajemnicze pudełko cz. 2

Levy usłyszała pukanie do drzwi około pół godziny później. Podniosła wzrok znad książki, na której nie mogła się skupić.
- Proszę. – powiedziała. Do środka wszedł niepewnie Gajeel. Niebiesko włosa uniosła brwi. – O co chodzi, Gajeel?
- Narada. – mruknął pochmurnie. Dziewczyna odłożyła książkę na stolik nocny i skupiła się na Smoczym Zabójcy. Podciągnęła nogi i oparła brodę na kolanach. Patrzyła jak czarnowłosy podchodzi bliżej i niezręcznie rozgląda się wokół. Levy poklepała miejsce obok, na łóżku. Gajeel przysiadł na materacu i od razu zaczął mówić – Śmierdzi mi ta sprawa z pudełkiem. – oznajmił.
- Nie przesadzaj, Gajeel. Jesteś strasznie podejrzliwy. – stwierdziła Levy i wyciągnęła się jak kot. Strzeliły jej stawy.
- Pokaż mapę. – zażądał chłopak. Ona wyjęła papier spod poduszki i podała mu go. Rozłożył mapę i przyjrzał się jej uważnie. Jego brwi zbliżały się do siebie coraz bardziej. Nie wiedzieć czemu, teraz skojarzył jej się z Natsu. – Rozumiesz te runy? – w jego głosie słychać było napięcie. Spojrzała na niego i zobaczyła, że twarz ma bladą jak papier.
- Nie. Nigdy nie widziałam takich znaków. Myślę, że są bardzo stare…
- Są bardzo, bardzo, braardzo stare. – powiedział Gajeel wciąż przypatrując się mapie. Levy nie wiedziała skąd on może to wiedzieć. – To Smocze Runy. – odpowiedział na jej niezadane pytanie. – Każdy smok i Smoczy Zabójca je zna.
- Czyli Natsu też?
- Na sto procent… - chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ugryzł się w język. Levy była ciekawa co chciał dodać. – Tym bardziej to pudełko mi nie leży.
- Tak. To jest podejrzane. Ale kto tak naprawdę schował to pudełko i dlaczego?
- Słyszałaś o Puszce Pandory? – czerwone oczy Gajeela wpatrywały się w dziewczynę. Miał napięte ramiona i zaciśnięte szczęki. McGarden skinęła głową. – Istnieje taka legenda. O Szkatułce Dziesięciu Złych Smoków. To są właściwie siły, które mogą zabić Smoczych Dziedziców i wypalić ich krew na zawsze. Znaczy to tyle: jeśli otworzymy taką szkatułkę to umrę ja, Natsu, Wendy i inni Smoczy Zabójcy. Oczywiście jest to tylko przeczucie. Silne przeczucie.
- Smoczy Dziedzice? Dziesięciu Smoczych Zabójców?
- Smoczy Dziedzice to Smoczy Zabójcy. I tak, dziesięciu. Teraz znamy siedmiu. Ja, Natsu, Wendy, Rogue, Sting, Laxus, Cobra. Ale chyba pominąłem coś w tej legendzie. Prawie na pewno.
- Ale co mamy teraz robić? Skoro to może być ta cała zaraza, to nie możemy oddać jej panu Cecilowi. I nie mam pojęcia czemu on chciałby mieć tą szkatułkę.
- Najpierw wypadałoby dowiedzieć się co było w tej legendzie. – Gajeel podrapał się po głowie i skrzywił się nieco. – Natsu mógłby pomóc. On zna wszystkie legendy smoków.
- On? Nasz Natsu? – nie mogła sobie tego wyobrazić.
- Noo… - Gajeel potarł oczy. – Zrobimy tak…
~*~
Przechadzała się w tę i we w tę po wielkiej grocie. Jedynym źródłem światła były magiczne pochodnie przymocowane do ścian. Z jednej z ciemnych szpar prowadzą-cych do owej groty wyszedł wysoki mężczyzna. Miał czarne włosy splecione w warkocz sięgający tam, gdzie kręgosłup traci swą szlachetną nazwę. Kąciki jego ust unosiły się w delikatnym uśmiechu. Miał na sobie czarną koszulkę, bojówki i ciężkie glany. Ona miała podobny ubiór. Jego szaro-niebieskie oczy przypatrywały się jej czarne.
- Przestań chodzić jakbyś miała robaki w tyłku, księżniczko. – rzucił i podszedł do niej. Poruszał się powoli, z gracją dzikiego kota.
- Zamknij się, Masashi. – burknęła i odrzuciła włosy. Oparła jedną dłoń na biodrze i przekrzywiła głowę. Jej włosy sięgały talii. Do połowy różowe, a później o barwie krwi. Lekko opalona cera i czarne, wesołe oczy nadawały jej wyglądowi delikatności, lecz sposób chodzenia, wyzywające spojrzenie i strój upodabniał do prawdziwej femme fatale. – Czego się dowiedziałeś? Wydobędą Gaari?
- Myślę, że tak. – jego miły uśmiech znikł i zastąpił go wyraz troski i smitku. – Ale postanowili najpierw iść do Natsu, a dopiero później szukać Gaari.
Natsu.
Jej twarz stała się nienaturalnie blada, nogi były jak z waty. I najpewniej spotkałaby się z podłogą, ale Masashi złapał ją zanim upadła. Jej usta drżały, oczy miała szeroko otworzone. Ale to niemożliwe. Nie. Nie, on n i e  ż y j e! Natsu umarł! Zginął wtedy… w czasie ataku na Leże.
- Natsu?
- Tak. On jednak żyje, Haru. Widziałem go.
- I nie powiedziałeś mi?! – temperatura jej ciała wzrastała. Szok powoli mijał, zastępowała go złość.
- Musiałem to sprawdzić. – on nie tracił spokoju. – przez siedem lat był jakby… zamrożony. Zatrzymany w czasie. Dołączył do gildii Fairy Tail. I… znalazłem Nieprzebudzoną.
- Kto?
- Lucy Heartfilia. 
_________________________________________________________________
Krótki, ale nie miałam już więcej pomysłów na niego. Jeśli pisałabym dalej napisałabym coś, co ma się pojawić później. I tutaj zostawię wam pytania nad którymi macie się głowić:
Skąd Masashi zna Natsu?
Co to Gaari?
O co chodzi z legendą o Szkatułce Dziesięciu Złych Smoków? 
Dlaczego NATSU ma wiedzieć o co w tym chodzi?

hahaha! Sama jeszcze nie wiem! No dobra, żartuję. A kolejny rozdział chyba pojawi się już w 2014. Ale może wcześniej. :) 
L: No to żeś się popisała.
Zamknij się! *wyrzuca go przez okno* Wesołych świąt! I jesze specjalne życzenia dla dziewczyn:
Żeby miał was kto całować pod jemiołą, żebyście miały kogoś przy kim nie będzie wam zimno i żebyście miały kogoś, kto będzie nosił wasze paczki. <3
Nicolai: M-mari...
*diaboliczny śmiech*

3 komentarze:

  1. Dobrze, że rozdziały u Ciebie nie są tak strasznie długie. Dzięki temu, szybko je przeczytałam. :D
    I spodobało mi się. Masz fajny styl pisania, lekki, dobre tworzysz opisy. Nie są jakieś rozwlekłe, za co Ci dziękuję, ale wystarczające, by wyobrazić sobie miejsce, czy zachowanie, albo czyjeś uczucia.
    Ciekawa jestem, co będzie dalej. :> Szczególnie po tym 10 rozdziale, kiedy Gajeel powiedział o tej legendzie.

    Życzę Tobie także dużo weny i pomysłów, kupy prezentów pod choinką i wszystkiego, co najlepsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jeszcze kilka słów wtrącę, ok? :>
    Jak dla mnie za ciemny masz kolor tekstu. Najlepiej chyba by było, jakby był biały. I ten czerwony też tak w kij tu pasuje. Mogłabyś utrzymać kolorystykę w czerni i bieli, ewentualnie jasnej szarości, ale ta czerwień to tak jak pięść do nosa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem pięść pasuje do niektórych nosów, Mavis. :) Gihi. Zmienię ;*

      Usuń